„O nie, zaspałam na zachód słońca!” Taki tekst padł jednego wieczora naszych wakacji, gdy po ciężkim, upalnym dniu zasnęłam w ciągu dnia i obudziłam się dopiero przed 21. Nie dużo myśląc od razu rzuciłam hasło – „Jutro wstajemy o 4 rano i idziemy na wschód słońca”. To była genialna decyzja – wschody chyba są piękniejsze niż zachody – co o tym myślicie? Może macie swoje doświadczenia w tej kwestii. Ja jestem zachwycona nie tylko samymi widokami, ale też spokojem panującym nad morzem około godziny 4.30 rano. Idąc przez miasto miałam wrażenie jakby przez noc zupełnie wymarło. Na plaży spotkaliśmy dokładnie 5 osób i mnóstwo mew, a dzień wcześniej nie było gdzie rozłożyć kocyka. Cudownie wstać o świcie i zobaczyć takie cudo. Na początku myślałam, że nic z tego nie będzie, ale ostatecznie jestem bardzo zadowolona, że udało mi się to przeżyć. Ponieważ dziś za oknem deszcz i chłód dziele się z Wami wspomnieniami z wakacji, a właściwie słońcem, którego dzisiaj brakuje. Kilka zdjęć zamieszczam tutaj. Miłego oglądania.